Z humorem o prawach autorskich

Klasy drugie  technika reklamy omawiając zagadnienia związane z prawem autorskim oprócz praw i obowiązków dostrzegły też humor i plusy tzw. domeny publicznej. 500 lat temu, kiedy artysta malował Monę Lisę, prawa autorskie nie istniały. Każde z powstających wtedy dzieł automatycznie trafiało do domeny publicznej. Tym samym mogło być bez ograniczeń kopiowane. Brak zabezpieczenia prawnego oznaczał, że każdy, kto miał dostęp do obrazu Leonarda, mógł bezkarnie wykonać jego kopię. Paradoksalnie, brak ochrony prawnej przyniósł obrazowi wiele korzyści: gdyby nie masowo powstające kopie, prawdopodobnie dzieło nigdy nie zdobyłoby tak ogromnej popularności, jaką cieszy się dzisiaj. Publiczność nie miała dostępu do oryginału, który przechowywany był najpierw w komnatach Wersalu, później w rezydencji Napoleona, by pod koniec XIX w. trafić do Luwru. Obraz stał się  ikoną popkultury po jego kradzieży z Luwru w 1911 r. Mimo, że przez wiele miesięcy nie można było obejrzeć obrazu Mony Lisy, tylko miejsce po portrecie, Luwr notował w tym czasie rekordowe liczby odwiedzin. Wtedy też rozpoczęła się trwająca do dziś era gadżetów z wizerunkiem Giocondy. W internecie krążą różnorodne modyfikacje tego dzieła. Na lekcji też zrobiliśmy wesołe fotomontaże.
KG